Przez Adelajdę na pola cebuli

DCIM102MEDIA

W Południowej Australii niewiele jest do zobaczenia przed Adelajdą -w Cooper Peedy, w którym wydobywane są opale można samemu spróbować szczęścia i poszukać cennych kamyków, a następnie jeszcze Breakaways z marsjańskimi krajobrazami.

Tymczasem zaczęliśmy już czuć presję nadchodzącego momentu, w którym trzeba będzie zacząć pracować, a może nawet osiedlić się gdzieć. To było bardzo dziwne uczucie po tylu dniach podróżowania. Każdy kilometr podróży oswajał nas bowiem ze stylem życia, w którym chodzi przede wszystkim o to, by wyjść w przyrodę i cieszyć się jej pięknem, ale też opróżniał nasze konto z zasobów. W końcu wrzuciliśmy ogłoszenie, że szukamy pracy. Nie czekaliśmy długo i już jechaliśmy na farmę cebuli. Cebuli?! No tak, miało być chociaż mango czy banany, a tutaj wzywa nas cebula. Mówi się trudno, ważne że dolary się zgadzają.

Czasu mieliśmy tylko tyle, by zatrzymać się zaledwie na kilka godzin w Adelajdzie i stwierdzić, że miasto jest ciekawe i warto tu wrócić.

Na farmie z początku wszystko wydawało się idealnie. Dobra stawka, samodzielny pokój, sympatyczny szef, praca w normalnym tempie, pogoda dobra do pracy.A później wszystko zaczęło się komplikować, zaczęło padać a na koniec szef okazał się dupkiem, który najpierw zaczął krzyczeć, a później jeszcze ośmielił się wejść do łóżka jednej z młodych dziewczyn z Niemiec, które pracowały z nami. Wyjechaliśmy z ulgą.

Search
Support This Site

If my blog was helpful to you, then please consider visiting my Amazon Wishlist or donating via Paypal or Square Cash