Kakadu

Tym razem mieliśmy odrobinę pecha. Nasza wizyta w Kakadu nie dała nam tyle radości, ile oczekiwaliśmy. Po pierwsze wraz z ilością promocji parku rosną oczekiwania wobec niego, a że jest to najbardziej rozreklamowany park Terytorium Północnego, to spodziewaliśmy się po nim wiele. Stosunkowo wiele również zapłaciliśmy, by móc dowiedzieć się, ile jest wart (25 $ za osobę).

Zaczęło się bardzo obiecująco. Pojechaliśmy na mokradła, które są ostoją dla tysięcy gęsi, kaczek i innego ptactwa wodnego. Po raz pierwszy mogliśmy podziwiać na żywo taki megaspektakl natury. Stojąc w obserwatorium widzieliśmy i słyszeliśmy te tysiące ptaków, aż po horyzont.

kakadunaskalne

Później pojechaliśmy szybko na miejsce, gdzie są naskalne malowidła i stamtąd na wzniesienie, by podziwiać zachód słońca nad zielenią pól zalewowych. Malowidła okazały się najlepsze spośród tych, które widzieliśmy do tej pory. Wyraźne, wykonane przez kogoś z talentem, naprawdę przypominające to, co przedstawiają i po raz pierwszy z użyciem różnych kolorów. Całe menu wymalowane na ścianach: kangury, ptaki, mnóstwo ryby, a nawet tygrys tasmański (którego ostatni okaz zmarł w niewoli jakoś w trzydziestych latach XX w), który najwyraźniej za często stawał się obiadem i zniknął z tego regionu dość wcześnie. Zachód słońca wyglądał spektakularnie, jak ten z filmów przyrodniczych, gdzie kolorowe niebo rozlewa się nad tropikalną zielenią.

I właściwie na tym koniec zachwytów w Kakadu, niestety nie dlatego, że zupełnie nic poza tym nie ma, ale dlatego, że brak jest rzetelnej informacji. Niby są jakieś broszury, aplikacje, tylko człowiek dowiaduje się o nich, jak już jest za późno. W jednym miejscu czasem można zobaczyć nawet ponad dwadzieścia krokodyli, ale musi być wysoka fala. My niestety ją przegapiliśmy. W innym miejscu są podobno świetne malowidła dokumentujące pierwsze spotkania z białymi, ale z powodu pożaru droga do nich była zamknięta. Niestety na informację, że dalej nie ma dojazdu czekaliśmy dwie godziny, a i tak wyszliśmy bez niej, mimo zapewnienia, że będzie wiadomo za godzinę.

Wyjeżdżaliśmy z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony widzieliśmy coś, czego nigdzie indziej do tej pory nie było, z drugiej strony trochę rozczarowani, zwłaszcza dezinformacją turystyczną.

Search
Support This Site

If my blog was helpful to you, then please consider visiting my Amazon Wishlist or donating via Paypal or Square Cash