Alice Springs po raz pierwszy

Idąc na łatwiznę, podam za Wikipedią czym jest Alice Springs:

Położone niemal dokładnie w środku kontynentu australijskiego, Alice Springs znajduje się 700 km od najbliższego oceanu i 1500 km od innego, dużego miasta.

Samo Alice ma około 25 tys. mieszkańców, dość przyjemną atmosferę i centrum turystyczne z klimatyzacją i internetem. Tak, prawdopodobnie te dwie ostatnie wydają się mało istotne, ale przejechanie 1500 kilometrów w upale i bez zasięgu sprawia, że wydają się na wagę złota. Na zwiedzanie było zbyt gorąco, lecz zrobiliśmy krótki spacer. Ponieważ mieliśmy pecha przyjechać po południu w sobotę, to większość miejsc była już zamknięta, lub właśnie się zamykała. Za dużo nie zobaczyliśmy, za to mieliśmy dwie okazje, by porozmawiać z lokalną ludnością. Pierwsze spotkanie było bardzo sympatyczne. Podszedł do nas mężczyzna z ludu żyjącego w okolicach Uluru, by zapytać się czy podróżujemy i czy jedziemy właśnie w jego strony. Rozmowa szła bardzo ciężko, głównie w oparciu o gesty i kilka najprostszych słów po angielsku. Później dowiedzieliśmy się, że Aborygeni z centrum Australii, choć w większości biegle władają aborygeńskimi językami (czasem nawet pięcioma) to angielski znają bardzo słabo, prawie wcale. Mimo wszystko udało nam się zrozumieć, że przyjechał do miasta z rodziną, by spotkać się z krewnymi i że to fajnie, że jedziemy zwiedzać. Drugie spotkanie nauczyło nas, że „no meat no food”, czyli bez mięsa nie częstuj, bo na rośliny szkoda zębów. Podeszła do nas jedna pani prosząc o pieniądze na jedzenie, powiedzieliśmy, że pieniędzy nie mamy, ale możemy poczęstować ją świeżą sałatką, bo właśnie mieliśmy lunch. Najpierw pomarudziła, że wolałaby coś na ciepło, więc odpowiedzieliśmy, że niestety nic ciepłego nie mamy. W końcu przystała na sałatkę, zjadła dwa kęsy, przeczesała ją widelcem i oddała nam ją mówiąc, że nie ma mięsa. Cóż tam, że to według nas była „sałatka na bogato” z cieciorką, oliwkami, suszonymi pomidorami i mnóstwem innych dobroci. Nauczyliśmy się, że jak nie mięso, to nie jedzenie. Wieczorem pojechaliśmy do pięknego Parku Narodowego West MacDonnell położonego w górach MacDonnella.

Search
Support This Site

If my blog was helpful to you, then please consider visiting my Amazon Wishlist or donating via Paypal or Square Cash